W ostatniej dekadzie gospodarki mieliśmy już momenty, w których cena baryłki ropy naftowej była na podobnym, lub nawet wyższym poziomie, niż dzisiaj; w marcu 2011 roku było to 115 dol/bbl, a w październiku 2014 było to 90 dol/bbl. Co zatem wtedy się zadziało, że płaciliśmy za paliwo poniżej 5 PLN/litr? Chodzi przede wszystkim o składowe podatków (nie było opłaty paliwowe, czyli kilku procentowego podatku), a i rynek podaży i popytu był bardziej stabilny. Rekordowe ceny paliw obserwujemy nadal z uwagi na wojnę na Ukrainie oraz presję inflacyjną w 2022 roku.
Kwestia kursu walut i stosunku euro do dolara, oraz polskiej waluty do kluczowych walut zagranicznych była również lepsza. Co więcej, koronawirus bardzo mocno rozchwiał światowy rynek ropy naftowej, a wszechobecne lockdowny bardzo mocno przyspieszyły gonitwę cen, gdy poszczególne kontynentalne gospodarki zaczęły się odmrażać.
Co więcej, kraje OPEC zmniejszyły produkcję ropy naftowej co winduje dodatkowo ceny. Wiodące międzynarodowe agencje analityczne i firmy doradcze są zdania, że w przyszłym roku cena ropy naftowej przekroczy 100 dolarów za baryłkę. Jakie ma to odniesienie do cen na stacjach paliw? Przede wszystkim jest to zależne od obecnych obciążeń podatkowych oraz kursu dolara do złotego.
Nie ma jednak prostego przełożenia ceny baryłki ropy na cenę litra paliwa na stacji – to tak jakby porównywać cenę sadzonek ziemniaka do finalnej ceny frytek w restauracji. Przypomnijmy, że obecnie ok. 52% ceny litra paliwa stanowią podatki: VAT, akcyza, opłata paliwowa, opłata emisyjna oraz marża operatora paliwowego.
Europejscy i azjatyccy kierowcy mogą przez wiele miesięcy zmagać się z wysokimi kosztami benzyny i oleju napędowego, ponieważ wzrost cen ropy naftowej, odradzający się popyt na paliwo i podatki podniosą ceny na dystrybutorze do rekordowych wartości lub w ich pobliżu będą się utrzymywały. Cenę za odrodzenie się gospodarek z letargu ponosimy wszyscy.
Skok cen paliw drogowych następuje, gdy kraje w Europie i gdzie indziej zmagają się z gwałtownie rosnącymi cenami energii, które wejdą na półkulę północną zimą i mogą zaszkodzić wydatkom konsumentów, osłabiając globalne ożywienie gospodarcze po pandemii.
Odbicie popytu, gdy ruch drogowy powraca do poziomów sprzed pandemii, wyprzedza wzrost podaży przy niskich inwestycjach w paliwa kopalne, przytłumionej produkcji rafinerii i opóźnionej konserwacji z powodu COVID-19 oraz finalnie wąskich gardeł logistycznych. Paliwa są drogie i będą drożeć. Wraz z tymi wzrostami trzeba spodziewać się rosnących cen produktów i usług.
W Wielkiej Brytanii, gdzie zakłócenia w sieciach dystrybucyjnych wywołały pod koniec września 2021 najgorszy kryzys paliwowy od dziesięcioleci, średnia cena benzyny bezołowiowej na dystrybutorze wzrosła w tym tygodniu do 1,41 funta blisko rekordowego poziomu 1,42 funta w kwietniu 2012 r (tj. ok. 7,75 PLN/litr).
Oznacza to, że kierowca płaci teraz o 15 funtów więcej za napełnienie 60-litrowego baku w porównaniu z ubiegłym rokiem, kiedy średnia cena benzyny wynosiła około 1,15 po tym, jak ogólnokrajowe blokady zmniejszyły popyt.
Ceny benzyny w Indiach, trzecim co do wielkości konsumentem ropy naftowej na świecie, osiągnęły w piątek rekordowe 106,89 rupii indyjskich (1,43 dolara za litr, tj. 5,87 PLN/litr), podczas gdy we Francji koszt litra oleju napędowego osiągnął w zeszłym tygodniu nowy rekord – 1,55 euro (tj. 7,2 PLN/litr) średnio za litr, według danych Ministerstwa Przemiany Ekologicznej.
Niektóre stacje benzynowe, jak na przykład ta w zamożnej londyńskiej dzielnicy Chelsea, prawie podwoiły cenę do 2,70 funta za litr, czyli oszałamiające dla nas 14,85 PLN/litr!
Wywołało to gniew grup konsumentów, którzy twierdzą, że ceny ropy nie zbliżają się do rekordowego poziomu 147 dolarów za baryłkę z 2008 roku, co jednak absolutnie nie wpływa na kwoty jakie Europejczycy i obywatele innych krajów płacą przy dystrybutorze za napełnienie baku paliwa.
Rzecznik Brytyjskiego Stowarzyszenia Przemysłu Naftowego powiedział, że podczas gdy średnie ceny benzyny w Wielkiej Brytanii wzrosły o 21% od początku roku, cena ropy Brent – globalnego benchmarku – wzrosła o 66%.
Wzrost na stacjach paliw odzwierciedla również wysokie podatki na paliwo w krajach takich jak Indie, Francja i Wielka Brytania, gdzie stanowią one około 60% ceny detalicznej benzyny i oleju napędowego, wynika z danych rządowych i firm motoryzacyjnych. W Polsce jest to ok. 52%.
Ruch drogowy w głównych stolicach europejskich, takich jak Londyn, Paryż, Rzym i Berlin, rośnie od początku roku, jak wykazały Apple Mobility Trends, utrzymuje się już teraz powyżej poziomu wyjściowego, z przed pandemii, którym oznaczono styczeń 2020.
Gdy ceny paliw nie są wprost połączone z przewidywalnymi i jasnymi parametrami bardzo trudno jest poprawnie szacować i konstruować budżety flotowe. Koszty paliw stanowią od 60% do nawet 70% miesięcznej wartości TCO każdego pojazdu flotowego. Wzrost cen na poziomie 30% w ujęciu Q4 `21 do Q4 `20 jest poważnym problemem dla flot. Nie możemy ograniczać mobilności pracowników i zakazać im realizować operacyjnych zadań firmowych. To co możemy jednak zrobić to wyposażyć naszą flotę w technologię, która pozwala minimalizować skutki podwyżek cen i dodatkowych obciążeń podatkowych spowodowanych Polskim Ładem.
Technologia telemetryczna pozwala efektywniej wykorzystać pojazdy flotowe, redukować koszty eksploatacyjne i dbać o bezpieczeństwo kierowców oraz minimalizować ślad węglowy. Dzięki nagradzanemu programowi Cartrack ECODRIVING Twoi kierowcy nie tylko będą bardziej zaangażowani i uważni w swojej pracy, ale poprawa ich stylu jazdy realnie wpłynie na minimalizowanie skutków podwyżek cen paliw.
2 thoughts on “Rekordowe ceny paliw na stacjach benzynowych na całym świecie”
Comments are closed.